Tomasz Kot objawieniem polskiego kina?

Katarzyna J. Piotrowska

Wiem, że pewnie macie już dość tego, że ten film wyskakuje z każdego portalu, bloga, billboardu… Ale to jeden z rzadkich momentów w polskim kinie, kiedy my, naród narzekaczy z genetycznym błędem pozbawiającym nas umiejętności chwalenia innych, z radością polecamy znajomym polską produkcję. 

Nie chcę pisać zbyt wiele o samym filmie, ten tekst będzie o czymś innym. Co do „Bogów” – po prostu idź do kina i to zobacz. Wybij sobie z głowy oglądanie „Miasta44”, to jest naprawdę strata czasu i pieniędzy. Kup bilet na film o Relidze i bądź dumny z tego, że w Polsce można zrobić tak dobrą – aktorsko i realizacyjnie produkcję. Bez nadymania i peanów na cześć, bez bezsensownych wybuchów, efektów i przerostu formy nad treścią. Bez cenzury, amerykańskiego stylu i sztucznych dialogów.

Weź przykład z Kota

W moim liceum sporo mówiło się o Kocie. Jeden z moich mentorów, ówczesny wychowawca, był osobą, która zaraziła Kota Tomasz Kot objawieniem polskiego kina?miłością do teatru. Przynajmniej sam Kot tak twierdzi. I tam, w tej naszej Legnicy, zaczęła się jego walka o marzenia. Pierwsze recytacje, pierwsze próby i pierwsze porażki. Często nam powtarzano, że to dowód, że warto w siebie wierzyć i walczyć o to, co się kocha. Bo Tomkowi się udało.

Długo się w polskim kinie specjalnie nie wyróżniał. Warunki może i charakterystyczne, ale warsztatowo – byli lepsi. Większości widzów kojarzył się z serialami i komediami romantycznymi, przemykał w słabszych i lepszych produkcjach, ale żaden recenzent nie poświęcał mu zbyt wiele uwagi. W teatrze od początku był kotem, ale kto by tam chodził do teatru.

Pierwszy raz zachwycił mnie w 2005 roku, w „Skazanym na bluesa”. Zderzenie z legendą. Tu już nie chodziło tylko o talent i o warsztat. Tego typu role wymagają instynktu, fantazji, pokory, drobiazgowości. Nie wystarczy być aktorem – trzeba być aktorem świadomym. I Kot, mimo młodego wieku, udowodnił wtedy, że ma w sobie wystarczająco dużo pokory, żeby się z tym zmierzyć. Wciąż uważam ten film za jego największy sukces.

Kolejna przełomowa rola to „Erratum” (reż. Marek Lechki) z całym bogactwem trudnych emocji. Nie będę spojlować – kto nie widział, niech nadrabia zaległości. Produkcja z małym budżetem i wielkim przekazem.

Pokora

Ostatni raz spotkałam Tomka Kota na premierze Klossa. Był smutny, nieco zawiedziony, sam nie wiedział, jak to wyszło, dopytywał nas, dziennikarzy, o wrażenia. Zaangażowany, skupiony – myślałam wtedy tylko o tym, jak bardzo życzę mu tego, żeby w Polsce powstawały lepsze filmy. I lepsze dla niego role.

Bardzo wierzę w to, że „Bogowie” to jego przełom, zwiastun nowych możliwości, ról, kreacji. Na palcach jednej ręki policzę polskich aktorów filmowych, którzy potrafią rzeczywiście poświęcić się dla roli – zupełnie zmienić wizualnie, nawet zaniedbać, wejść w postać i uciekać od fleszy. Kot to potrafi, Kot to uwielbia. Dzięki pokorze i skromności od lat aktorsko rozkwita i nabiera charakteru. Skrajnie normalny, wciąż jak chłopak z legnickiego osiedla. Ma w swoim portfolio kilka słabych pozycji – ale po każdym takim wybryku, chował się w cieniu i ciężko pracował zamiast zwierzać się na okładkach.

Tyle mają wspólnego Tomasz Kot i jego ostatni filmowy bohater – nie poddają się. Nawet jeśli przychodzą kryzysy, po porażce znowu stają do walki o spełnienie marzenia. I ja tego spełnienia, Panie Tomaszu, bardzo Panu życzę.

Niech żyje dobre polskie kino.

9 komentarzy

Ev 19 października 2014 - 11:45

„Bogow” widzialam wczoraj… fenomenalny, wątek ze swinia zabójczy:) I jedna laska w kinie aż zemdlała od widoku krwi…

Odpowiedz
Bartek S. 19 października 2014 - 11:46

kas, a jak z grą pozostałych aktorów? w miare rowna gra czy kot bardzo się wyrózniał?

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 19 października 2014 - 11:49

Kot się wyróżniał, bo miał najtrudniejsze zadanie do wykonania, a gra ogólnie dość równa, świetni aktorzy, nikt nie odstawał.. Englert zachwycający jak zawsze, ale w nim to już jestem od lat beznadziejnie zakochana ;)

Odpowiedz
Ewelina 19 października 2014 - 11:47

Zgadzam sie, film b.dobry;) a 'Zaginioną dziewczyne’ juz widzialas?

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 19 października 2014 - 11:49

Wybieram się na dniach:)

Odpowiedz
olczi 19 października 2014 - 11:50

eeeeeej napisz wiecej o filmie!

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 19 października 2014 - 11:58

idź do kina! :) Nie będę spojlować, bo już co drugi blog w tym kraju napisał wystarczająco dużo o tym filmie :)

Odpowiedz
.blanka 23 października 2014 - 22:41

A właśnie w sobotę Robert zabiera mnie do kina. I tak zastanawiamy się co obejrzeć. Może się przełamię i pójdziemy na film o Relidze? :)

A co do polskiego kina. Ja mam odwrotną koncepcje. Jest masa dobrych, polskich filmów. Tylko najczęściej nie są specjalnie promowane i tak przechodzą bez większego echa (ot, choćby: Wymyk, Enen, Lincz – takie pierwsze z brzegu) a przecież ich jest naprawdę wiele. Fajnie, że teraz coś się trochę tu zmienia i właśnie jest postawiony nacisk na głębsze kino: Ida, W imię (może tutaj trochę potknięć jednak jest), Pokłosie, Różyczka, Pod Mocnym Aniołem, Papusza, Supermarket, Drogówka a nawet pojawiają się całkiem sympatyczne komedie, ot choćby Kochanie, chyba cię zabiłem (absurdalna do granic możliwości, ale ogląda się dobrze, głównie ze względu na aktorów).

Odpowiedz
ohkejti 26 października 2014 - 22:50

chcę się wybrać do kina, bo wiele osób już mi mówiło, że Kot gra tam rolę życia. nie lubię polskich filmów, ale ten z chęcią zobaczę bo to co się dzieje w mediach w okół tego filmu pokazuje, że naprawdę jest wart uwagi :)

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać