Spotykacie się gdzieś na korytarzu korporacji. Jest wysoki, nosi świetny garnitur, ma szerokie ramiona. Do tego kilkudniowy zarost albo modna broda, uśmiech i czar samego Clooneya. Podchodzi do Ciebie, jego testosteron zalewa Twoje zmysły, miażdży Cię wzrokiem, w ciągu kilku sekund zaczynasz sobie wyobrażać, że może tu i teraz, na biurku szefa… I nagle on mówi:
– Będę miał dla Pani fakturkę, ale teraz się śpieszę na obiadek i do domku, więc może odłóżmy to na jutro, myślę, że nie będzie problemu z pieniążkami.
I w tym momencie opadają Ci cycki. Rany boskie. Dlaczego niektórzy dorośli mężczyźni mówią jak małe dziewczynki?
Ja nie rozumiem, co jest z tym zdrabnianiem. Fakturka, domek, pieniążki, chlebek, jedzonko. Jak widzę wielkiego, dwumetrowego dojrzałego faceta i słyszę z jego ust „kanapeczka” to robi mi się smutno, i przykro, i mam ochotę zostać jego mamą. Kanapeczka, seriously? Tak się mówi do dzieci. Albo do psów.
Ja wiem, że jestem nerwowa i zaraz mi jakiś mądrala wytknie, że się czepiam, ale kochani!! Posługujemy się jednym z najpiękniejszych języków świata. Żadnej relacji nie można skomplikować tak bardzo, jak to się często dzieje w komunikacji w języku polskim. Żaden język nie ma tylu słów określających stany emocjonalne kobiety. Język tak bogaty, barwny, piękny – a my tu wyjeżdżamy z kanapeczką? Z pieniążkami? Z jedzonkiem? Mickiewicz Adam płacze gorzko za każdym razem, gdy z męskich ust pada słowo „fakturka”. True story.
Ja wiem, że w dzisiejszych czasach mężczyźni mają przerąbane, bo kobietom rosną wymagania. Jak dla mnie, to możecie sobie już nosić te swoje rurki, ale mówcie ładnie po polsku. I dziewczyny też – mówmy poprawnie, nie zdrabniajmy i nie wrzucajmy na siłę angielskich słów w polskie zdania, bo to straszny obciach. Język polski jest sexy. Tylko bez fakturek i chlebków.
14 komentarzy
dobrze, ze ktoś to wreszcie napisał i jak zwykle tą osobą jest Markiewicz :P Moje ulubione to „mogłabyś się odsunąć z tym krzesełkiem?”.. krzesełkiem… KRZESEŁKIEM !!!!!!!!!
Takie zdrobnienia to jeszcze nic złego… przy moim koledze z pracy, który mówi „poszłem”. Nachodzi mnie w takich momentach ochota uderzenia go w twarz. Krzesełkiem.
ooo taaak. To boli!
Kejti jeszcze mięsko i mleczko! beka z mamuś: ja karmię tylko własnym mleczkiem :*******
hahaha, no tak – zapomniałam o mięsku i mleczku!
Kasiu, piszesz: „nie wrzucajmy na siłę angielskich słów w polskie zdania, bo to straszny obciach”, a w kolejnym zdaniu używasz niepolskiego „sexy”. Mam nadzieję, że był to celowy zabieg… Choć dużo razy widziałam już u Ciebie „feedback” :(
Tutaj akurat zabieg był celowy, ale jeśli chodzi o używanie angielskich słów od czasu do czasu – nie mam nic przeciwko:) Miałam raczej na myśli sytuacje, kiedy ktoś w każdym zdaniu wrzuca obcojęzyczne słowo w taki sposób, że to brzmi nienaturalnie i nachalnie.
Trudno nie przyznać Ci racji aczkolwiek wydaje mi się, że to problem marginalny. Jeśli znajdzie się jeden na stu to będzie dużo. Dużo zależy od tego czy obracamy się w towarzystwie lumberseksualnych facetów czy mamisynków :)
„nie zdrabniajmy i nie wrzucajmy na siłę angielskich słów w polskie zdania”, a parę linii wyżej „Kanapeczka, seriously?”?
Co za hipokryzja to ja nawet nie…
Ktoś tu nie ma poczucia humoru :D
Brawo! Miło słyszeć (czytać), że nie tylko mnie to drażni. Zwłaszcza że mężczyźni między sobą tak nie mówią, ale z jakiegoś powodu czują, że powinni się tak zwracać do kobiet…
Nie zgadzam się z tym co tu piszesz, mimo że inne Twoje posty bardzo mnie zainteresowały… Wolę faceta z kanapeczką niż w rurkach. Sama czasami używam zdrobnień, nie rozumiem Twojego problemu. Serio-czepiasz się.
Taki nastrój :)
Piękny polski język więc warto dodać „true story” oraz „seriously” ;)
Poza tym – popieram! i czytuję.