Świt

Katarzyna J. Piotrowska

O świcie Bemowo mruży oczy. Brzydota blokowisk blednie, kąpie się w pastelowych kolorach nieba, łączy smutny realizm z ulotnym pięknem zmiany. To jest ładne w świcie. We wszystkich świtach mojego życia było coś, co dawało nadzieję na istnienie lepszej strony. Przylepiam nos do szyby i w grubym zielonym kocu przyglądam się dniowi.

photo-1433321768402-e8ed97b0324cMacham gołębiom. Gołębie odmachują zamaszystym uderzeniem skrzydeł. Wcale im nie zazdroszczę, to musi być potworne, krążyć nad tymi wszystkimi ludźmi, widzieć ich z góry, wszystkie ich szachrajstwa, bezeceństwa, namiętne pożegnania. Maszerujące czubki głów.
Macham im ze współczuciem, tym gołębiom i czubkom. I jeszcze wszystkim, którzy po przebudzeniu nie mają dziś do kogo powiedzieć „dzień dobry”.
Ja mam i dlatego macham. Dzielę się dobrem.

Dochodzi piąta, On śpi zwinięty w kłębek. Śni spokojnie, nie wierci się, oddycha miarowo. Nic nie wie o moich rytuałach. Za kilka godzin się obudzi, powie: „nie śpisz już, Myszko?” i będzie się ze mną witał. Zawsze to robi – czy nie pamięta, że przez całą noc nie puścił mnie nawet na chwilę?

Powinnam zrobić prasówkę i zacząć przygotowania do pracy, ale coś mi mówi, że to nie jest odpowiedni moment. Siadam przy łóżku i przyglądam się Jego dłoniom. Lubię je, codziennie uczą mnie czegoś nowego. Tego, że głaskanie jest ważniejsze niż słowa. Że każdy ma prawo być czasem małym kotkiem. Że ciepły dotyk jest ważniejszy od dumy. Że nawet kiedy jestem na Niego wściekła, nie powinnam odpychać jego wyciągniętej dłoni. Tego, że wszyscy popełniają błędy – małe i duże; na te wielkie potrzeba po prostu wielkiej miłości.

Lubię Jego dłonie, ogromne, z paznokciami jak małe orzeszki. Zabierają mi telefon z dłoni, kiedy wystukuję smsy podczas naszych wieczorów. Teraz jest czas dla nas, mówi i uczy mnie przeżywania. Kiedy bez przerwy pracujesz, a wolny czas spędzasz na Facebooku i w fabule lubianego serialu, zapominasz, co to znaczy doświadczać. Kreujesz rzeczywistość zamiast ją przeżywać. A potem Go spotykasz i wszystkiego musisz uczyć się

od początku.

Coś się zmieniło, Kochani. Odkąd pamiętam nigdy nie mogłam usiedzieć na miejscu, ciągle w biegu, byle tylko dobiec do mety i stanąć na podium. Zawsze skupiona na wyniku, rywalizacji, pokonywaniu własnych słabości. A teraz mam ochotę zwolnić, posiedzieć z nim na ławce, pokazać palcem: patrz, jaki śmieszny gołąb!, bawić się liśćmi, pójść do kina. Mam ochotę doświadczać, i przeżywać, i uczyć się kochać cierpliwie i ładnie. Chcę zacząć od dzisiaj. Od kawy dla Niego, od dawania Mu powodów do uśmiechu. Uczyć się cierpliwości i nie być już zołzą. Albo być nią tylko czasami. :)

Wreszcie przypominam sobie, kim jestem i jakie kiedyś lubiłam piosenki.

Gołąb stuka w parapet, macham do niego porozumiewawczo; nie budź go, przyjdź później. Poszukaj kogoś, kto jeszcze nie widział tego pięknego

świtu

4 komentarze

Ewa S. 8 listopada 2015 - 22:02

Jak zawsze pięknie…

Odpowiedz
Pati 9 listopada 2015 - 08:40

Piękny tekst, na dzień dobry :)

Odpowiedz
Emilia 11 listopada 2015 - 12:47

Pięknie napisane…

Odpowiedz
zzabialychkartek 18 grudnia 2015 - 00:40

Bardzo lubię czytać Twoje wpisy:) Chciałabym pisać kiedyś choć w połowie tak pięknie jak Ty ;)

http://zzabialychkartek.blogspot.com/ Zapraszam do mnie :) Małymi kroczkami coś próbuję tworzyć :)Pozdrawiam:)

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać