Od kilkunastu godzin nie mogę przestać myśleć o historii, którą Damien Chazelle przedstawił na ekranie w obrazie „La La Land”. Rzadko daję się wodzić za nos filmowej narracji, ale ta opowieść ma w sobie tyle uroku, piękna i prawdy o wszystkich marzycielach świata, że nie sposób wyjść z kina bez choćby cienia myśli: „czy naprawdę dorosłość to porzucanie marzeń i zadowalanie się tym, co mam?”.
Nie chcę recenzować tego filmu – myślę, że każdy, kto kiedykolwiek porzucił swoje marzenie, powinien go obejrzeć. Gosling i Stone fantastycznie opowiedzieli historię, która (choć na koniec pozostawia wiele pytań i wątpliwości) jest w istocie rzeczywistością podglądaną z perspektywy marzyciela. A ci, jak wiadomo, mają w sobie tyle odwagi, że są w stanie zmienić świat.
Marzenia, które zmieniają świat. I punkt widzenia
Są perspektywą, filtrem rzeczywistości. Fantastyczną inspiracją. Marzenia zmieniają wszystko – nadają znaczenie każdej decyzji, jaką podejmujesz. Więcej – dają szansę na ubarwianie szarej rzeczywistości wyobrażeniem Twoich ukrytych pragnień i ambicji. Każdy ma wielkie marzenia – tylko czasem ze strachu przed porażką, ukrywamy je tak skrzętnie, że sami zapominamy o ich istnieniu.
Od dziecka miałam ich mnóstwo – większość była zupełnie nierealna, przez co tym bardziej fantastyczna, bajkowa, piękna w wyobrażeniu. Marzyłam we śnie, w drodze do szkoły i pracy, marzyłam przygotowując się do matury. Im jesteśmy młodsi, tym łatwiej pozwolić sobie na luksus ich posiadania, a nawet wiarę, że te marzenia w końcu się spełnią. Ja byłam o tym przekonana.
W pierwszej klasie liceum, kiedy mieszkałam jeszcze w małym miasteczku na Dolnym Śląsku, bez reszty zafascynowałam się dorobkiem Krystyny Jandy i Agnieszki Osieckiej. Powiedziałam wtedy przyjaciółce: „poznam Krystynę Jandę. Wypijemy razem kawę i porozmawiamy o sztuce”. Parsknęła śmiechem. 4 lata później w warszawskim Teatrze Polonia siedziałam z Krystyną Jandą, pijąc kawę, co więcej – naszą rozmowę utrwaliłam na nagraniu wideo. Powiedziałam jej wtedy, że właśnie spełnia się moje marzenie. Z uśmiechem puściła do mnie oko. Rozmawiałyśmy o Woody’m Allenie, o „Białej Bluzce”, o marzeniach.
Im więcej podejmujesz prób, tym więcej czeka Cię porażek. Ale też tym większa szansa na to, że Ci się uda.
Tak spełniło się wiele moich marzeń: monodram wystawiony na deskach teatru z wypełnioną po brzegi widownią, Olimpiada Literatury i Języka Polskiego, Warszawa – miasto, które pokochałam od pierwszego wejrzenia w wieku 7 lat, praca w telewizji, pouczająca przyjaźń ze znanym prezenterem telewizyjnym, którego warsztat był dla mnie największym zawodowym wzorem, spotykanie w różnych miejscach Polski kobiet, które czytają moje teksty. Wiele rzeczy w moim dotychczasowym życiu mi się udało, ale nie udało – pewnie ze sto razy więcej. Im więcej podejmujesz prób, tym więcej czeka Cię porażek. Ale też tym większa szansa na to, że Ci się uda.
Kiedy zapominasz o swoim marzeniu
Marzyciele są nienasyceni. Kiedy spełniają jedno marzenie, już planują kolejne. Te wyobrażenia stają się ich sensem, a nieustanne dążenie – sposobem na życie. Jesteśmy głodni wrażeń, emocji, celu. Uzależnieni od piękna i zwyciężania.
Kilka miesięcy temu zdałam sobie sprawę, że o tym zapomniałam.
Spełniłam już tyle swoich marzeń. Wreszcie dotarłam do momentu, w którym mam wspaniały, bezpieczny i inspirujący związek, ciepły dom, w którym mam wszystko, czego mi trzeba, pracę, którą lubię i w której stale się rozwijam. Tyle, że ciągle czegoś mi brakuje. Stale prześladowała mnie myśl o rozczarowaniu sobą, o pustce, braku celu. Zapomniałam, że to marzenia czynią mnie tym, kim jestem. Osobą, na którą z radością patrzyłam w lustrze. W której zakochał się mój K. Osobą, dla której nie było rzeczy niemożliwych. Która kochała cały świat, bo był jej przychylny.
Zapomniałam, że razem z luksusem posiadania marzeń dostałam możliwość decydowania o tym, jak wygląda moja codzienność. Kilka dodatkowych farb w chwilach kryzysu, kiedy rzeczywistość pozostawia wiele do życzenia, a porażki mnożą się bez przerwy.
Zapomniałam, że wygrywają tylko ci, którzy stale marzą i nigdy nie przestają próbować.
Dlaczego nie spełniamy marzeń?
Prawdopodobnie ze strachu. Albo dlatego, że jesteśmy zbyt zajęci tym, co nie sprawia nam radości, a co uznaliśmy za swój obowiązek. Może z braku pewności siebie? Może też dlatego, że ktoś wystraszony powiedział nam pewnego dnia, że trzeba mocno stąpać po ziemi? Że we współczesnym świecie nie ma miejsca dla marzycieli?
Pewnie to prawda. Pewnie nie ma dla nas miejsca. Tyle, że w marzycielach to jest właśnie najpiękniejsze – że oni mogą sobie to miejsce wymyślić, zaprojektować i po prostu stworzyć. W marzeniach ograniczenia nie istnieją.
1 Komentarz
W punkt! Piękny tekst.