Znajdź swoje miejsce na Ziemi

Katarzyna J. Piotrowska

… a potem spakuj się i uciekaj.

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

Nie wiedziałam wtedy prawie nic o przywiązaniu. Ani o potrzebie wolności. O szukaniu siebie, właściwych wyborach, nic o samotności. Nie pisałam prawie wcale – bo i o czym, skoro żaden emocjonalny kataklizm nie odnotował wtedy jeszcze mojego udziału. Znałam tylko jedno miasto.  I nie wiedziałam nic o sobie.

To był chyba rok 1999. Wygrałam pierwszy w życiu konkurs plastyczny, nagrodę trzeba było odebrać w Warszawie. Rodzina pękała z dumy, 500 km w jedną stronę, żeby odebrać dyplom i parę drobiazgów. Nie pamiętam nic z tego wyjazdu. Tylko ogrom miasta. Gwar. Tajemnicę. I to, że na pocztówce do babci napisałam, że kiedyś tu wrócę.

Wróciłam w 2011. Obładowana torbami, entuzjazmem i całą masą marzeń, które za chwilę miały się spełnić. I spełniały się, nadal spełniają. Jedno po drugim. Bardzo powoli.

Umierałam ze szczęścia, że wreszcie udało mi się wyrwać z małego miasta. Prawie nie tęskniłam. Na całe tygodnie albo zamykałam się w moim mikroskopijnym, warszawskim kącie pisząc, albo biegałam za cieniem swoich ambicji, poznając nowych ludzi. Za wszelką cenę, nie wiedzieć czemu, chciałam zapomnieć o małym miasteczku na Dolnym Śląsku.

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

Aż przyszły rozczarowania. A rozczarowania zawsze kończą się w autobusie. Wtedy po raz pierwszy – w autobusie, który przywiózł mnie do domu.

Złote miasto

Nie chodzi o to, że się tu urodziłam. I też nie o to, że mieszkają tu moi najbliżsi, choć to kolejny pretekst, żeby tu wracać. Nie chodzi ani o wspomnienia, ani o cały wachlarz pierwszych razów, nawet nie o międzynarodowe płuczki złota co roku. Złotoryja jest inna. Po prostu inna od wszystkich miast, które zwiedziłam – w Polsce i na świecie.

Zawsze, kiedy brakuje mi siły, inspiracji, natchnienia, kiedy nie mam już o czym pisać albo czym zapłacić za czynsz, kiedy rozczarowuje mnie człowiek, czas, nieludzki system – wracam. Z powodu braku i nadmiaru, z rozpaczy, samotności, z nudy, ze złości, bo chcę uciec, bo znowu mi nie wyszło albo wyszło aż za bardzo – kiedy argumentów zgromadzi się już trochę, wracam. Zamawiam bilet, pakuję kilka rzeczy i robię sobie przerwę. Resetuję myśli, biegam, oddycham, rzadko się z kimś spotykam. No, może czasem. Nie upijam się, mniej palę, czuję się zdrowsza i mniej pewna swego. Odzyskuję ten rodzaj spokoju, który każdy może znaleźć tylko w jednym miejscu na Ziemi. Moim jest  Złotoryja.

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

Cudowne, małe miasteczko w południowo-zachodniej Polsce, nad Kaczawą. W średniowieczu ośrodek wydobycia złota, dziś miejsce corocznych Międzynarodowych Mistrzostw w Płukaniu Złota. Miejsce, w którym dorastają setki młodych ludzi, zastanawiając się, czy to, że są z małego miasta czegoś ich pozbawia.

Ze Złotoryi pochodzą m.in. znani dziennikarze Roman Kołtoń i absolutna duma – Mariusz Szczygieł. Za każdym razem, kiedy tu wracam, widzę ludzi, którzy mają w sobie pasję i wiem, że będą kolejni. Kolejni zdolni, wybitni, podziwiani. Ludzie, którzy wyrośli w trudnych warunkach małego miasta, a z drugiej strony – w miejscu niezwykłym. W najstarszym mieście w Polsce (prawa miejskie – 1211 r.), na terenie naznaczonym historią i pięknem Dolnego Śląska.

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

 

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

 

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

Sporo się tutaj zmienia, ale sytuacji politycznej w Złotoryi komentować nie będę. Przynajmniej na razie. Dumą napawa mnie jedynie fakt, że dzięki niektórym mieszkańcom tego miejsca – coraz więcej ludzi tu wraca, by odetchnąć. Coraz więcej osób, również spośród moich znajomych w Warszawie, odkrywa to miasto dla siebie – przyjeżdża,  nabiera sił i inspiracji. Dzięki organizowanym przez Bartka Łosia zlotom fanów Ewy Farnej  wielbiciele charyzmatycznej wokalistki mogą, przy okazji spotkania, poczuć niezwykłą atmosferę tego miejsca. A potem tu wracać :) Bo Złotoryja to miasto, które nie daje o sobie zapomnieć.

Ten post jest sponsorowany tylko przez moje ugłaskane nerwy, szczęśliwe płuca i wdzięczne oczy:) Znowu wróciłam na chwilę, na kilka dni, żeby się oderwać od wszystkiego, co warszawskie. Ale gdy tylko poczuję, że wypoczęłam wystarczająco i nuda zagląda mi do pokoju, natychmiast spakuję się i wrócę.

Przyjedź tu kiedyś, odetchnij, odkryj magię. Albo znajdź inne miejsce, które będzie tym jedynym, energetycznym rajem. Znajdź, posmakuj, a potem spakuj się i wyjedź. Kiedy wrócisz, dostrzeżesz coś więcej.

Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio
Fot. Maciej Denenfeld, Rimlight Studio

Piękne zdjęcia, ilustrujące ten tekst zostały wykonane przez Macieja Denenfelda (Rimlight Studio  – rimlightstudio.com) dla Villi Greta (villagreta.pl). 

Złotoryja dzisiaj tonie w deszczu, dlatego mam dla Was również zdjęcie Kajetana Kukli:

1461410_562841020505808_60454453_n
Fot. Kajetan Kukla

Jak Wam się podoba Stolica Polskiego Złota? :)

10 komentarzy

Sally 25 marca 2014 - 17:24

o, wow jak bajkowo (:

Odpowiedz
Asia S. 25 marca 2014 - 17:25

kasik, jak ty ogarniasz te wszystkie projekty i jeszcze masz czas na przyjazdy? szalona jak zawsze!!!! :) buzi, dawaj na kawe;))))

Odpowiedz
Aneta 25 marca 2014 - 17:32

Byłam, widziałam, oddychałam tym powietrzem… Zgadzam się w 100%, Kasiu.

Odpowiedz
Joanna Karoń 25 marca 2014 - 21:03

You made my day! Dopóki nie wyjechałam, nie doceniałam tego miasta. Po roku spędzonym za granicą, wróciłam i już wiem, że kocham to miasto najbardziej na świecie. Lubię tutaj być, uczę się tu żyć, próbuję się rozwijać i robić to, co kocham, właśnie tutaj, w Złotoryi. Jedynym miejscu na Ziemi, w którym czuję się naprawdę bezpiecznie i u siebie:)Pozdrawiam:)

Odpowiedz
kinia 25 marca 2014 - 22:11

Zapomniałaś dodać,że z Rio wywodzi się jedna Pani-Bardzo-Obiecująca-Dziennikarka i druga Mniej-Obiecująca-Fotograf-Plastyk ; )
Niestety ja mam toć odmienne od Twojego miejsce. Złotoryja to dla mnie zawsze męka i krzyk, choć ładne plenery fotograficzne. Moje miejsce to Kraków- mocno i zdecydowanie. Co raz bardziej mnie zadziwia i inspiruje, a gdy jadę do Złotoryi- no cóż. Chyba wracam stamtąd jeszcze bardziej zmęczona niż powinnam. Jedyne czego mi brak tutaj,a co jest w tej mieścinie to długie spacery z psem i leżenie w łóżku z kotem. ;) Ale jak będą własne 4 kąty, to myślę że i zwierzaki się znajdą :)

Odpowiedz
Edyta 26 marca 2014 - 07:15

Chyba idealnie odzwierciedliłaś moje uczucia do Złotoryi! Dokładnie tak samo się czuje jak tam wracam! ;)
I również tam uciekam, jak mi źle ;)

Odpowiedz
Yovi 26 marca 2014 - 08:15

Pięknie napisane! Czuję dumę jako rodowita złotoryjanka.
ps.warto by jeszcze wspomnieć o Biegu Szlakiem wygasłych Wulkanów :)

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 26 marca 2014 - 13:51

O, tak – kolejna inicajtywa na piątkę z plusem! :)

Odpowiedz
Amore 26 marca 2014 - 13:58

Złotoryja jest piękna, szczególnie zameczek nad zalewem :) w podstawówce i gimnazjum bywałam tam z orkiestrą dętą, nie tylko na koncertach, ale także właśnie w tym zameczku mieszkaliśmy sobie przez tydzień, ćwicząc w domu kultury :)

Odpowiedz
kornel 27 marca 2014 - 20:03

A ja ze Złotoryi znam tylko orlen z wjazdem z obu stron…

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać