Bezradność, czyli pierwszy krok do rezygnacji z siebie

Katarzyna J. Piotrowska

alejandroescamilla-dude-walkin

Co sprawia, że nagle dochodzimy do wniosku, że nic od nas nie zależy i bez względu na to, co zrobimy, jakie podejmiemy decyzje – nic się nie zmieni? 

W poprzednim, entuzjastycznie przyjętym przez Was tekście było o uzależnieniu i kompleksach. Po rozmowach z wieloma spośród Was nasuwa mi się już tylko jedna myśl: to niezwykłe, że od lat wszystkie kobiety świata przeżywają wciąż tę samą historię.

To co? O kompleksach już było. Dzisiaj pomówmy o bezradności.

Bezradność wyuczona

Wpadłam na ten termin całkiem przypadkiem, wyczytałam w jednej z książek, których używam zamiast tabletek przeciwbólowych. Amerykański psycholog Martin Seligman wspólnie ze Stevenem Maierem w 1965 roku prowadził badania na zwierzętach. Panowie umieścili psy w klatce tak, by nie mogły uniknąć porażenia prądem. Po kilkunastu próbach unikania bólu, psy w końcu kładły się biernie na podłodze i czekały na kolejne uderzenia. Straciły wolę walki. Co ciekawe – nawet, gdy przeniesiono je do klatki, z której mogły łatwo uciec – psy nie ruszały się z miejsca. W 1971 r. niejaki Hiroto udowodnił, że podobnie jest z ludźmi. To syndrom wyuczonej bezradności.

Codziennie spotykam ludzi, którzy uczą się i utwierdzają w sobie bezradność. Którzy się godzą z tym, że nienawidzą swojej pracy, nie lubią swojej figury, mają beznadziejnego partnera. Godzą się z cierpieniem, brakiem spełnienia, smutkiem i samotnością. Co sprawia, że nagle dochodzimy do wniosku, że nic od nas nie zależy i bez względu na to, co zrobimy, jakie podejmiemy decyzje – nic się nie zmieni? Jaki diabeł musi nas kusić, żebyśmy byli skłonni uwierzyć w to, że jeśli dwa razy nie udało się uniknąć bólu, nie uda się za trzecim?

Porażki zawsze mają gorzki smak. Ból po przegranej, zwłaszcza kolejnej z rzędu, zakrzywia obraz rzeczywistości. Ile razy wpadałaś w marazm, poczucie beznadziei, ile razy poddawałaś się zniechęceniu? Skoro nie udało się trzy razy, nie ma powodu, żeby udało się za czwartym. Skoro dostałaś w twarz od losu po raz trzeci, teraz lepiej się nie wychylać i nie narażać na kpiny. Skoro po raz trzeci, dziesiąty, czterdziesty ktoś odrzucił Twoje CV – to znaczy, ze do niczego się nie nadajesz. Smutek, apatia, zniechęcenie, brak ambicji, lenistwo, niepewność, rosnące z dnia na dzień kompleksy, lęk, złość, wściekłość – i nagle okazuje się, że jesteś na ostatniej prostej do depresji. I cierpisz. Na bezradność, której się poddałaś.

Ty decydujesz

Bird-Profile-Wellington-New-ZealandWiem doskonale, jak jest trudno. Ale czy Ty wiesz, że nie jesteś pierwszą osobą na świecie, której dziesiątki razy coś się nie udało? Czy wiesz, że największym aktorom ktoś kiedyś powiedział, że nie potrafią grać? Najwybitniejszym muzykom, że słoń nadepnął im na ucho? Ja na studiach stale słyszałam, że nie umiem pisać i nigdy nie będę tego robić, a po zajęciach publikowałam w dużych magazynach, pisałam teksty, które nigdy nie pozostawały niezauważone. Nikt poza Tobą nie jest odpowiedzialny za Twoje marzenia. Jeszcze wiele razy włożysz całe serce w coś, co nagle okaże się niewypałem. Wiele razy zaryzykujesz wszystko dla kogoś albo czegoś, co okaże się tylko pozornie piękne i warte zachodu. Jeszcze setki tysięcy razy ktoś rzuci Ci kłodę pod nogi, kiedy zobaczy, że zbyt szybko biegniesz do celu.

Nie ma powodu żebyś czuła się niepewna i zagrożona. Nie ma powodu, żebyś przestała wkładać wszystkie swoje siły w działanie, które ma coś, cokolwiek, zmienić na lepsze. Nie ma powodu, żebyś przestała w siebie wierzyć. Nie chcę przytaczać tkliwych historyjek o osobowościach, w które nikt nie wierzył, a które stanęły na szczycie, bo wiem, że znasz takich dziesiątki. Oni nie są ważni. Ty jesteś.

Nie pozwól sobie na bezradność. Bo jeśli to zrobisz… kto w tym czasie zdobędzie Twój szczyt?

6 komentarzy

karolina szlendak 4 lutego 2014 - 12:31

Hej, na ten temat mogłabym Ci wiele napisać co mogłoby Ciebie zaciekawic. Jeśli cchcesz odezwij się na fb. Pokonalam bezradność mimo ogromnych kłod.

Odpowiedz
Ann 4 lutego 2014 - 12:39

Jakbyś pisała o mnie…

Odpowiedz
Sabi 4 lutego 2014 - 12:58

Myślisz,że samemu mozna sobie z tym poradzić?

Odpowiedz
.blanka 4 lutego 2014 - 18:33

Tekst super. Spróbuj opisać sposoby na wyjście z wyuczonej bezradności! :)

Odpowiedz
Jana 4 lutego 2014 - 19:37

Lubie te Twoje teksty i Twoją życiową mądrość. Będzie taki cykl psychologiczny w dziale „Emocje”?

Odpowiedz
Belcante 4 lutego 2014 - 19:40

Rozpierdalasz, co tekst to bardziej wali w dekiel (: !!!!!!!!!!!!!!!!

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać