Czego nie mówić w związku? Rozmówki małżeńskie Lwa-Starowicza

Katarzyna J. Piotrowska

Podobno nawet w najlepszym związku (a za taki oczywiście uważam swój własny) osób tej samej narodowości zdarza się, że kobieta i mężczyzna mówią w różnych językach. Mogą rozmawiać ze sobą godzinami, a i tak nic z tego nie wynika. Ona próbuje mu powiedzieć, co czuje, a on patrzy, nadstawia uszu i nic z tego nie rozumie. W końcu następuje gromkie „masz mnie gdzieś, w ogóle mnie nie słuchasz!”, trzaśnięcie drzwiami i przez chwilę jest cisza. Dopóki ona nie wybuchnie płaczem.

Bo chyba nie ma we wspólnym życiu  trudniejszego zadania niż wzajemne zrozumienie.


z20124331Q,-Rozmowki-malzenskie--Zbigniew-Lew-StarowiczZ naszego życia

We wtorek miałam koszmarny humor. Wpadłam do domu po pracy zmęczona, zirytowana, chwilę przed okresem. Pokłóciłam się z przyjaciółką, przygniatał mnie nawał pracy, czułam się wściekła, rozżalona i  z tego przygnębiającego nieszczęścia na obiad zjadłam tort bezowy w kawiarni. Przyjemność trwała krótko, bo jak tylko dotarłam do mieszkania, uświadomiłam sobie, że przecież już dawno miałam przejść na dietę. I że ten kawałek tortu zrujnował wszystkie moje plany, że teraz na pewno nie zmieszczę się w ulubioną sukienkę, że znowu wrócę do wagi z 1. roku studiów, kiedy wyglądałam jak prosiak, że nic mi się w życiu nie uda i świat jest zły, więc pozostało mi tylko umrzeć pod kołdrą w mojej ukochanej sypialni. Nie muszę chyba mówić, że w tym nastroju nawet święty wyprowadziłby mnie z równowagi? Byłam jak tykająca bomba.

W przedpokoju stanęłam przed lustrem i podwinęłam koszulkę, przyglądając się sobie. Przytyłam? Jeśli tak – czy to widać? Czy nadal jestem atrakcyjna? Kamil wychylił się z kuchni:

– Zjesz coś?
Nie, dziękuję, jestem już wystarczająco gruba…

Cisza. Zero reakcji. Więc zagajam znowu.

Myślisz, że przytyłam?
Nie wiem.

NIE WIEM. A NIE WIEM jest w takiej chwili gorsze niż „tak”. O wiele gorsze. Bo ja po tym cholernie ciężkim dniu marzyłam tylko o tym, żeby on mi mówił, że jestem piękna, że wcale nie przytyłam, że dam sobie ze wszystkim radę, że wszystko mam śliczne, najlepsze i nigdy, ale to nigdy nie przestanę go pociągać.  A on powiedział „nie wiem”. Jak mógł nie odczytać tak oczywistego sygnału? Dlaczego zna mnie tyle lat, a nie wie, czego w tym momencie potrzebuję?


Dziś, z perspektywy, widzę irracjonalność tej sytuacji, ale wtedy jej nie dostrzegałam. Czułam się zraniona i nieatrakcyjna, czułam brak wsparcia i wewnętrzny smutek. Możecie mówić, że jestem zakompleksiona, niedojrzała, że ćwiczę jego cierpliwość, ale prawda jest taka, że to zwyczajna, codzienna sytuacja, która zdarza się w tysiącach związków. Ona zwraca jego uwagę na błahą rzecz (która dla niej jest istotna), oczekuje reakcji, która zapewni ją o tym, że jego uczucie nie minęło. A On patrzy na sprawę z zupełnie innej perspektywy, bagatelizuje ją i… sprawia Jej przykrość.

Trudno się w takim wypadku nauczyć rozumienia siebie nawzajem, trudno wyjść poza własne odczucia i oczekiwania. Nawet jeśli jedno z partnerów jest bardziej świadome i łatwiej radzi sobie w relacjach damsko-męskich, nie będzie mu łatwo wytłumaczyć drugiej połówce, co jest nie tak i nad czym trzeba popracować. Bo w tak bliskich relacjach do głosu dochodzą emocje, skrywane nadzieje, kompleksy wyłażą bez majtek, niespełnione ambicje kłują w oczy i jeszcze ten strach – że to nie jest na zawsze i że jest jeszcze szansa na samotność. Ile związków, tyle powodów do strachu.

rozmowki-malzenskie,big,644458Lwa-Starowicza „Rozmówki małżeńskie”

Dlatego w kryzysowych sytuacjach przydaje się specjalista od porozumienia damsko-męskiego – niezastąpiony Zbigniew Lew-Starowicz. A teraz również jego lekka i pożyteczna książka „Rozmówki małżeńskie”.

Bardzo szybko pochłonęłam tę pozycję. Jest podzielona na maleńkie rozdziały, których tytułami są dobrze nam znane frazy, które na co dzień można usłyszeć w wielu (nawet najlepszych!) związkach. Kolejno kilka z nich: „Bo ty mnie nie rozumiesz…”, „Bo ty mnie nigdy nie słuchasz!”, „Kochasz mnie jeszcze?”, „Jesteś jakiś inny/inna!”, „Mam tego dość”, „Bo ty zawsze!/Bo ty nigdy!”, „Dlaczego mi to robisz?!” (moje  ulubione:)), „Zachowujesz się jak swoja matka/Wykapany ojciec”, „Moja mama mówi, że…”, „Czy ty musisz się oglądać za innymi dziewczynami?!”, „Nie masz na mnie ochoty…”, „Dobrze ci było?”, „Kiedy wreszcie dojdziesz?”

Brzmi znajomo? Bo dla mnie tak. I choć uśmiałam się przy tej książce nie raz i nie dwa, to muszę przyznać, że wyposażyła mnie w sporą dawkę wiedzy o komunikacji w związku. W każdym rozdziale autor opisuje określony rodzaj sytuacji konfliktowej, przedstawia jak to widzi Ona i jak widzi to On. Podaje też najrozsądniejsze rozwiązanie w tej sytuacji, czyli  jak oboje powinni się zachować, by podczas niewinnej pogawędki z PMS-em w tle obyło się bez ofiar :) Do tego, jak to Lew-Starowicz, robi to z klasą i błyskotliwym humorem. Przyznam, że od kilku dni próbuję tę książkę podsunąć Kamilowi. Kto wie, może kiedyś zrozumie moje babskie (furiackie) wybuchy :-)

Druga część książki to mowa ciała, zawiera fantastyczne obrazki opisujące, co dana pozycja i ułożenie ciała mówią o nastawieniu drugiej osoby. Mój ulubiony (standardowo u nas przy większych sprzeczkach:)):

z20124335Q,-Rozmowki-malzenskie--Zbigniew-Lew-Starowicz (1)

Zbigniew Lew-Starowicz, Rozmówki małżeńskie

 A Wy? Jak sobie radzicie z komunikacją w związku? Macie stałe punkty zapalne? :) Piszcie w komentarzach. :)

4 komentarze

Mikołaj Śliżyński 18 czerwca 2016 - 06:46

Bo w życiu, w całej swojej prostocie, najtrudniejsza jest komunikacja.

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 18 czerwca 2016 - 08:26

True story :)

Odpowiedz
Katarzyna 19 września 2016 - 21:29

Kobieto! Trafiłam na tego bloga przez przypadek, dziś. Mam jakiś chwilowy kryzys życiowo egzystencjalny. Szukając pocieszenia w świecie wirtualnym, trafiłam na Twojego bloga. Czytam i czytam te Twoje teksty i nie mogę „gęby” z wrażenia zamknąć, jak bardzo mam wrażenie czytania własnych myśli, emocji i odczuć, tyle że ja nie potrafiłabym ubrać ich tak idealnie w słowa jak robisz to Ty. Jesteś wspaniała w tym co robisz, i dziękuję Ci za to. Bo czuję się lepiej i chyba zrozumiałam dzięki Tobie kilka kwestii. Zamieniłam też minusa w plus w pewnym sposobie myślenia i chyba po prostu spojrzałam na siebie z większego dystansu, dzięki czemu wiem nad czym muszę popracować. Z całego i szczerego serducha Ci dziękuję! :)

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 20 września 2016 - 12:07

Dziękuję! Ależ mi miło :) Poprawiłaś mi dziś humor tym komentarzem. Serdeczności, imienniczko! k

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać