Dlaczego nie powinieneś oglądać filmu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”?

Katarzyna J. Piotrowska

Bo zapłaczesz gorzko. Bo nagle wszystkie złe filmy, które obejrzałeś w swoim życiu wydadzą Ci się całkiem niezłe. Bo stracisz czas, którego nie odzyskasz już nigdy i przez kilkanaście minut po obejrzeniu nie będziesz w stanie uwierzyć, że udało Ci się dobrnąć do końca. To jest tak złe, że aż nie mogę w to uwierzyć. 

holding-fifty-shades-of-greyObejrzałam „Pięćdziesiąt twarzy Greya” z tego samego powodu, dla którego przeczytałam książkę – z ciekawości. E.L. James wyprodukowała wprawdzie bełkot, który technicznie opierał się niemal wyłącznie na niezbyt błyskotliwych dialogach i opisach seksualnych aktów i fantazji, ale mimo wszystko opisała historię złożoną z kobiecych pragnień.

To takie pierwotne,   że wszystkie pragniemy Christiana Greya – mężczyzny, który jest młody, ale już ma ogromne pieniądze, sukces, popularność i tajemnicę. Jest bardzo silny, ale w środku jest skrzywdzonym chłopcem, który potrzebuje miłości. Potrafi słuchać, wykazuje inicjatywę, ma milion talentów, a do tego: w łóżku jest silny, dominujący, zwierzęcy. Banalne i bajkowe do porzygu, ale po przeczytaniu tej książki byłam pewna, że nawet z tak słabej historii da się zrobić ładny obrazek, który z przyjemnością oderwie kobiety od ich codziennej pułapki oczekiwań i pozwoli odpłynąć na chwilę w przestworza własnych fantazji.

I nadal uważam, że się da. Tylko, że nikt jeszcze tego nie zrobił.
Twórcy filmu „Pięćdziesiąt twarzy Greya” zaserwowali nam natomiast filmową papkę, poziomem dorównującą warsztatowi pisarskiemu E.L. James.

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Oto 5 odpowiedzi na pytanie, dlaczego pod żadnym pozorem nie powinieneś oglądać filmu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”:

1) Bo gra aktorska sięgnęła dna i będzie Ci przykro.

Mnie było. Bez dobrego aktorstwa nie ma dobrego filmu. A to, co zaprezentowali Dakota Johnson i Jamie Dornan woła o pomstę do nieba. Ona – królowa jednej miny, on – jednej emocji. Tak drętwi i nieodnajdujący się w postaciach, jak tylko to możliwe. Postacie płytkie i mało wiarygodne, sami aktorzy – zupełnie niezgrani. Stale miałam wrażenie, że oni chcą to szybko zagrać i iść do domu. Zero chemii na ekranie, zero napięcia, zero emocji. Toksyczna relacja między bohaterami, namiętność? Anastasia Steele miała taki sam wzrok w trakcie picia herbaty, co w trakcie miłosnych uniesień.

2) Bo w tym filmie nie ma czegoś takiego jak akcja.

Tam się nic, poza kilkoma scenami seksu, nie dzieje. Nic kompletnie. Ciąg bezsensownych dialogów, żeby tylko jak najszybciej przejść do pokoju zabaw i zdejmowania koszulki przez Christiana Greya. Absolutnie ma mam nic przeciwko zdejmowaniu koszulki, ale Christian w ciele Dornana był tak nudny i nijaki, że nawet przez sekundę nie miałam ochoty iść z nim do łóżka.

Nie ma żadnego napięcia, oczekiwania, przeciągania struny. Widz nie ma szansy naprawdę zapragnąć tego, żeby on rzucił ją o ścianę i pocałował, bo Grey robi to zanim pojawią się jakiekolwiek emocje, bez dobrego soundtracku ani podniecającego kontekstu. Nie mamy szansy zastanowić się nad relacją bohaterów i poznać ich, bo on non stop ją rozbiera albo smaga biczem. Myślę, że gdybym nie przeczytała wcześniej książki, miałabym niezły mindfuck. Chociaż nie – i tak miałam.

3) Bo scenariusz …

Zlepek scen i postaci, które nie mają żadnego znaczenia. Dziury w fabule. Przez piętnaście minut się nudzisz, a potem nagle nie możesz się połapać. Nic dobrego. Złe bardzo.

4) Bo soundtrack jest świetny, a nie ma go tam prawie wcale.

Twórcy powinni dostać nagrodę w plebiscycie na najbardziej beznadziejne wykorzystanie soundtracku w historii. Jak można mieć tak dobre numery, a wrzucać je w obrazki w formie teledysku? Jak można nie zbudować poprzez tę muzykę emocji? Ileż dobrego w kluczowych scenach erotycznych zrobiłyby lepiej dobrane fragmenty utworów, ile pocałunków mogło elektryzować widzów dzięki właściwemu użyciu dostępnych narzędzi muzycznych? Szkoda. Szkoda ogromna.

5) Bo ten film jest po prostu nijaki.

Ani Cię nie zachwyci, ani nie rozśmieszy, ani nie zdołuje, ani nie zasmuci, ani nie zastanowi, ani nie podnieci. Ten film nic nie wyróżnia. Liczyłam bardzo na to, że sceny erotyczne będą spektakularne, że pojawią się efekty, o których istnieniu nie miałam pojęcia, miałam nadzieję, że to może być znakomita refleksja nad ciałem… Nic z tego. Ten film niczego Ci nie da. Wyjdziesz z kina bez żadnej refleksji. Po prostu będzie Ci szkoda zmarnowanego czasu.

„Pięćdziesiąt twarzy Greya” mówi o niczym. Niczego nie przekazuje, nie ma puenty, nie wciąga, nie przenosi do innego świata. To film  nie wart nawet jednej gwiazdki, a już na pewno – nie wart Waszej uwagi.

Przy wejściu na seans każdy widz dostawał wczoraj paczuszkę z prezerwatywą. Moim zdaniem bardziej trafionym prezentem byłby w tym wypadku worek. Na głowę. Żeby nie musieć na to patrzeć.

15 komentarzy

Manie 15 lutego 2015 - 16:51

I to jej zagryzanie wargi… tragedia

Odpowiedz
Renata 15 lutego 2015 - 16:52

mnie bardziej smieszył Dornan z kołkiem w dupie i starający się byc na siłę sexy… ten film to komedia!!

Odpowiedz
Buniek 15 lutego 2015 - 16:59

Za to scenografia ładna:)

Odpowiedz
Mama Józia 19 kwietnia 2015 - 19:40

Co racja to racja :)

Odpowiedz
.blanka 15 lutego 2015 - 18:28

Nie wiem Kasiu, jaką Ty książkę czytałaś, ale w 50 twarzach Graya seksu jest tyle co nic, fantazji seksualnych zresztą jeszcze mniej – tam ciągle góruje jej Wewnętrzna Bogini. W kolejnych tomach już prawie zero – za to coraz więcej dialogów i nagle, wstrząsająco odnaleziona pełna dziur akcja.
A co do samej recenzji filmu… Tak właśnie myślałam, że nic im z tego nie wyjdzie. Nawet patrząc na stojących obok siebie Dornana i Johnson widać, że oni to się chyba nawet nie lubią, więc ciężko wyobrazić sobie, żeby mieli zagrać coś głębszego razem…
Film oczywiście obejrzę, może nawet z R., ale jestem pewna, że daleko różnić się emocjami po nim od Ciebie nie będziemy ;)

Odpowiedz
Andrzej 15 lutego 2015 - 20:24

Moim zdaniem worek mógłby być dwu-funkcyjny. W razie spojrzenia na jakość dzieła można by … jak w samolocie ;)
Ostatnio 50 twarzy (książkę) okrzyknięto wyrazem kobiecej seksualności. Po filmie raczej nikt tego nie powie, bo to by oznaczało, że działalność prokreacyjna wśród ludności będzie zamierać…

— Andrzej

Odpowiedz
Tina 16 lutego 2015 - 08:44

dobrze ze sobie jednak opuściłam ten film, tak czułam ze jest przereklamowany choć faktycznie pokusa była spora :) teraz przynajmniej nie mam czego żałować :)

Ale żeby prezerwstowy dawali w kinie , to dopiero cyrk :)

Odpowiedz
mtrader 16 lutego 2015 - 09:39

slabe

Odpowiedz
Anna 17 lutego 2015 - 09:05

A może niech każdy czyta i ogląda co chce? O gustach się nie dyskutuje.

Odpowiedz
Marcela 17 lutego 2015 - 13:31

Dobrze, że ktoś NARESZCIE posumował ten film, tzn chłam dla ludu. Wiadomo jak się wszystkie małolaty tym zachwycają to na 100% to będzie jeden wielki szit. Nie bez powodu nazywają książkę i film tanim porno dla mamusiek zapiździałych w domach z dziećmi na rękach i małolatach z gimnazjum, które pod pretekstem scen seksu w końcu dotknęły jakiejś książki. Jak dla mnie porażka, a Ci bardzo zachwyceni czekają na ekranizację drugiej części. Ja chyba tego nie przeżyję…
Pozdrawiam, Marcela.

Odpowiedz
ANNA 2 17 lutego 2015 - 15:59

Jak najbardziej zgadzam sie z komentarzem mojej imienniczki. To, że większości ten film sie nie podoba nie oznacza, że ma się nie podobać wszystkim. Są gusta i guściki.

Odpowiedz
Rafi 18 lutego 2015 - 22:14

Nie wiem Kasiu, jakie dzieła uznajesz za utwory warte uwagi, ale z tym filmem wiążą się unikalne emocje jakie poczułem po jego obejrzeniu. Otóż, wracając po udanym seansie do domu, przypomniałem sobie jak w podstawówce był u mnie w klasie taki Tomek, który zawsze dobrze się uczył i miał odrobione prace domowe. Tak, więc wracałem do domu na rowerze i byłem już bardzo blisko, więc się nie bałem nic, szybko przejechałem na drugą stronę ulicy, a później tylko obok Biedronki i już byłem w domu.

Odpowiedz
RAFI 2 22 lutego 2015 - 20:05

Hehe Rafi u Cb to chyba jeszcze sobota xD A film oglądałem bo byłem na nim z siostrą młodszą, gówniara o niczym innym nie gadała tylko o tym Szarym, co ten Szary i wgl xD Nawet fajny chociaż trochę mało akcji, bynajmniej było chociaż na co popatrzeć, gdybym tylko jeszcze nie musiał małej co chwila oczów zasłaniac co by nie dostała marazmu :D

Odpowiedz
GetUp 22 lutego 2015 - 11:42

Genialny blog! Pierwszy jaki ostatnio spotkałem i chętnie zaobserwuje! Dobry szablon i wspaniały tekst, tego mi było trzeba.

Odpowiedz
Merc 28 lutego 2015 - 15:19

Mogłabym napisać o książce jak i o filmie dokładnie to samo.
Książkę od połowy czytałam już co trzecia stronę – bo trzeba było dotrwać do końca
Na filmie miałam wódkę i pistacje. Po seansie trochę nuciłam zapamiętane urywki piosenek. Myślałam że to taki zmierzch dla dorosłych, ale w sumie cały ten Grey jest tak samo nierzeczywisty jak wampiry.

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać