Kiedy przestajesz mu wystarczać

Katarzyna J. Piotrowska

Nigdy nie jest tak, że nic o tym nie wiesz. Przeczuwasz, masz wątpliwości. Coś w jego zachowaniu przez chwilę przyciąga Twoją uwagę, ale karcisz się w myślach za paranoję. Zadajesz mu więcej pytań. Nie wierzysz we wszystko. Masz wrażenie, że coś się zmieniło. Kiedy przestajesz mu wystarczać, czujesz to. Ale minie sporo czasu zanim zdołasz się do tego przyznać.

Tę historię W. opowiedziała mi kiedyś na Mazurach. Było zimno, zamówiłam herbatę z imbirem, ona wino. Była inna niż zwykle, drżały jej dłonie i co jakiś czas milkła w pół zdania. Wyjechałyśmy na weekend, żeby odpocząć i wszystko poukładać. Zaczęła mówić po trzecim kieliszku, niepewnie potrząsając blond czupryną. Są historie, o których opowiada się jeszcze trudniej niż się je przeżywa.

Zwyczajna historia o miłości

Kiedy przestaniesz mu wystarczaćPoznała B. w pociągu. Usiadł obok niej i opowiadał najgorsze żarty, jakie kiedykolwiek słyszała. Miał 28 lat, małą bliznę na czole i patrzył na nią tak, jak każda kobieta chciałaby, żeby patrzył na nią mężczyzna. Wziął jej numer telefonu i zadzwonił kolejnego dnia.

Na pierwszą randkę poszli do parku. Pachniał latem. Złapał ją za rękę, opowiadał o częstotliwości brzmienia szelestu liści. Był trochę irytujący, ale zabawny.

Sposób w jaki na nią patrzył sprawiał, że pierwszy raz w życiu poczuła się doskonała.

2 tygodnie później kochali się w jego małej kawalerce na Ochocie. Była pijana ze szczęścia. Tak jakby wszystkie dotychczasowe pomyłki zdarzyły się tylko dla tej chwili.

Zamieszkali ze sobą po 3 miesiącach. Kłócili się rzadko, przynosił kwiaty, przygotowywał kolacje, komplementował ją. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Po roku wiedziała już, że jest nie tylko miłością jej życia, ale też jej najlepszym przyjacielem. Nigdy nie czuła takiej więzi z drugim człowiekiem, nigdy nie odważyła się dać komuś tyle siebie. Żadnych wątpliwości, żadnych rozczarowań. Miłość jak z filmu.

Po dwóch latach ich związek wyglądał już inaczej, ale to naturalne, że relacja ewaluuje, zmienia się. Seks był sporadyczny, ale bliski, intensywny, piękny. Wciąż dużo rozmawiali. Wiedziała o nim wszystko; do której pracuje, co robi, kiedy nie ma go w domu, co zjadł na służbowy lunch i czego zapomniał, kiedy rano spieszył się do biura. W drugą rocznicę pokłócili się o to, że on ciągle siedzi z nosem w telefonie. Wieczorem kiedy poszedł pod prysznic, sprawdziła wiadomości odbiorcze. Nic wielkiego – koledzy z pracy, mama. Przez kilka dni dręczyły ją wyrzuty sumienia, że wkroczyła w jego prywatność.

Zwyczajna codzienność

Oboje dużo pracowali. Późno wracali do domu, rozmawiali przy kolacji, snuli plany o kupnie mieszkania. Ona ze zmęczenia zasypiała na kanapie, więc brał ją na ręce i przenosił do łóżka. Sam do późna pracował jeszcze przy komputerze. Wszystko było dobrze. Normalnie. Zwyczajna codzienność.

Któregoś dnia wyszedł do pracy bez telefonu. Ktoś zadzwonił. Spojrzała na wyświetlacz – „Tomek”. Odebrała, żeby powiedzieć, że zapomniał. Przerwane połączenie.

Powiedziała mu o tym wieczorem. Wściekł się i krzyczał, że nie powinna była odbierać jego telefonu. Był poddenerwowany i wypomniał jej wszystko, co mu w niej przeszkadzało. Wytknął, że już o siebie nie dba tak, jak kiedyś. Że się oddalają. Wypadł z domu. Czuła się winna.

Kiedy wrócił, przeprosiła go. Kochali się, ale bez przekonania. Zasypiała z nadzieją, że nie zepsuła jeszcze wszystkiego i że to uda się jeszcze jakoś poukładać. Czuła się winna i ze smutkiem patrzyła w lustro.

Nic nie jest w stanie tak wstrząsnąć zakochaną kobietą jak myśl, że mogłaby mu nie wystarczać.

Takich sytuacji było jeszcze kilka, ale za każdym razem, gdy chciała zapytać go wprost o to, co ją nurtowało – karciła się w myślach za paranoję. Przecież byli dla siebie stworzeni. Tyle razy udowadniał jej miłość. Awansował dla niej. Starał się.  Jak mogła podejrzewać ją o to, że mógłby ją skrzywdzić?

Jeśli jesteś taka, jaką on Cię widzi

W., którą znam od lat zawsze miała w sobie niesamowitą energię. Charyzmę, optymizm, zachwycającą zdolność do zjednywania sobie ludzi. Głośno się śmiała, była piękna i miała wielkie plany. W., którą miałam przed sobą tamtego wieczoru na Mazurach – zupełnie jej nie przypominała. Nic nie jest w stanie tak wstrząsnąć zakochaną kobietą jak myśl, że mogłaby mu nie wystarczać.

Może się zdarzyć tak, że w relacji, w którą włożyłaś wszystkie swoje siły, uczucia, emocje i pieniądze, okaże się, że pewnego dnia przestaniesz mu wystarczać. Że jest ktoś inny. Może się zdarzyć, że tych kobiet jest więcej. Że nie był wobec Ciebie szczery. Że bardzo Cię skrzywdził.

Relacje, w których trwamy – określają nas. Budują, kształtują, są filtrem, przez który patrzymy na świat. To, czego się dowiedziałam o sobie i o kobietach, słuchając takich historii i przeżywając je, to to, że kiedy przestajesz mu wystarczać, to może Cię zaboleć, ale to nigdy nie jest Twoja wina. To nie Twój problem. To on szuka kogoś innego albo sam nie wie jeszcze, czego szuka. Może wrażeń? Emocji? Może jest socjopatą i nie potrafi tworzyć trwałych relacji?

Bez względu na powód – to nie jest Twoja wina. Jesteś wystarczająca. Zasługujesz na to, żeby komuś wystarczać. By być dla kogoś powodem do wdzięczności za to, że dostał więcej niż oczekiwał.

Jeśli kiedykolwiek Ci się to przytrafi, zrób mi tę przyjemność i zdobądź się na to, na co ja nie potrafiłam się zdobyć, gdy pierwszy raz usłyszałam „nie wystarczasz” – uśmiechnij się szeroko. I nie pozwól, by ktokolwiek (nawet jeśli w tej chwili bardzo go kochasz) miał wpływ na to, jak wartościowa się czujesz. Nigdy, przenigdy, nie dopuszczaj do siebie myśli, że możesz nie wystarczać. Bo masz w sobie cały wszechświat – emocji, myśli, wrażeń, indywidualnych cech i doświadczeń. To więcej niż „wystarczasz”. To więcej niż teraz myślisz.

10 komentarzy

Elle 22 stycznia 2017 - 20:23

Brakowało mi Twoich wrażliwych tekstów! Dobrze, że jestes :)

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 22 stycznia 2017 - 21:30

Dziękuję! :) :*

Odpowiedz
Dosia 22 stycznia 2017 - 20:24

Też przez to przechodziłam.. to nie takie proste.. :(

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 22 stycznia 2017 - 21:30

Ale możliwe, zapewniam! :* Trzymam kciuki! :)

Odpowiedz
Paula 22 stycznia 2017 - 21:21

Ah… tęskniłam za Twoimi wpisami. Jak zazwyczaj dostarczasz emocji :)

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 22 stycznia 2017 - 21:31

Dziękuję! <3 :*

Odpowiedz
Izabela Tchórzewska 23 stycznia 2017 - 08:21

Kasiu wspaniały tekst:) Mądry, prawdziwy, dojrzały i z wielką… wielką wrażliwością

Odpowiedz
Katarzyna J. Markiewicz 23 stycznia 2017 - 09:01

Kochana, dziękuję! Uściski :*

Odpowiedz
Mia W. 24 stycznia 2017 - 07:36

Przesłanie jest jak najbardziej słuszne, ale to nigdy nie jest tak, że tylko facet jest winny, że kobieta mu nie wystarcza. Zawsze winni są oboje, po trochę. Chociażby tym, że o tym nie rozmawiają, nie próbują pracować nad relacją.

Niemniej jednak zgadzam się z tym, że nikt nie zasługuje na to, by czuć, że nie wystarcza.

Odpowiedz
Dorota Syguła 27 stycznia 2017 - 21:15

Uwielbiam takie teksty, totalny odlot przy czytaniu! <3

Odpowiedz

Zostaw komentarz

To może Ci się spodobać