Zrobiło się zimno. Nie klnij pod nosem, wiem, że nic tego nie zapowiadało, miała być wiosna i wszystko miało być już dobrze. Straszny z Ciebie nerwus! Daj już spokój. Z zimnem już tak zawsze – przyłazi, kiedy się go nie spodziewasz. Był taki wiersz Poświatowskiej; bądź przy mnie blisko, bo tylko wtedy nie jest mi zimno. Co ja Ci mogę teraz powiedzieć? Noś ciepły płaszcz. Dbaj o siebie – dopóki ja nie mogę tego robić.
Wszystkie Twoje herbaty stygną. Z rozpędu zawsze zaparzam dwie, Twoja stoi nietknięta. Ciągle się spóźniasz, ale nie mam Ci tego za złe. Ja też wiecznie jestem w niewłaściwym miejscu i czasie. Wiesz w ilu mężczyznach widziałam już Twoją twarz? Zdarzają mi się pomyłki.
A Ty? Śpisz czasem w niewłaściwych łóżkach?
Może nie powinnam Ci o tym mówić, ale był kiedyś taki jeden, mądry i czuły ogromnie. Koił, dawał spokój i całe morze kwiatów. Oszalałam wtedy i pomyślałam sobie: mężczyzna mojego życia! Ale to nie byłeś Ty. Zmyliło mnie to, że kochał Barańczaka i miał piękne dłonie. Bardzo był do Ciebie podobny, tak jak tamten artysta od wierszy i ten trzeci, który złamał mi serce. W każdym z nich było trochę Ciebie. Tylko, że trochę nigdy nie wystarcza.
Nie wiem, gdzie teraz jesteś, ale mam nadzieję, że jest Ci dobrze i ktoś głaszcze Cię po głowie. Że uczysz się kochać od dobrych ludzi. Nie widuję Cię w autobusach i tramwajach, mogłam Cię przegapić w metrze. Mogłam Cię mijać setki razy i nigdy nie zauważyć Twojego uśmiechu, nie rozpoznać go w tłumie. Nie martwię się, bo jest jeszcze wcześnie. Ale czasem mógłbyś mi pomachać z sąsiedniego przystanku.
Mógłbyś któregoś razu mrugnąć porozumiewawczo, kiedy przechodzisz obok pospiesznie. Zapytać o godzinę przy Dworcu Zachodnim. Wysłać mi miłego maila bez podpisu. Mógłbyś przepuścić mnie w drzwiach w osiedlowym sklepie. Dać znać, że jesteś i że o nic nie muszę się martwić.
Czajnik gwiżdże, przerywam mu w pół dźwięku. Strasznie szybko stygnie ta herbata, pięć minut i już. Możesz nie zdążyć. Na wszelki wypadek znów zalewam wodą czajnik i cała zabawa zaczyna się od początku. Jeszcze tylko kilka czajnikowych melodii. Kilka kubków, pomyłek, lekcji o sobie. Może kilka męskich i kobiecych twarzy. Gestów niepotrzebnych i bez znaczenia. Słów zbyt wielkich i nieprzystających zupełnie. Jeszcze kilka razy zaangażuję się bez sensu, żeby nauczyć się dla Ciebie, jak wiele jestem warta. Daj mi jeszcze moment. Muszę mylić się teraz, żeby nie pomylić się z Tobą. Żeby Cię z nikim nie pomylić, nie przegapić, nie ominąć. Jeszcze chwila, kilka garstek samotności. Muszę nauczyć się dobrze tęsknić.
19 komentarzy
me gusta! <3
Kilka miesięcy temu „wpadałam” na tego bloga. Pokochałam go! Codziennie zaglądam tutaj w poszukiwaniu nowego posta…
Pięknie piszesz, nie czytałam jak dotąd lepszych artykułów. Pozdrawiam!
Kasiuuu… <3
Ja to się zastanawiam jak można kochać całym sercem, tak że niemal eksploduje, kogoś, kogo jeszcze się nie spotkało, starać się dla tego kogoś, dbać o siebie dla tego kogoś, uczyć się grać w szachy dla tego kogoś… a może już go spotkałam i dlatego właśnie chcę przeczytać traktat o ekonomii, mimo że nigdy mnie nie interesowała ta dziedzina wiedzy, i tylko łudzę się, że to nie dla Niego, ale dla tego Kogoś, idealnego kogo jeszcze nie spotkałam.
Chyba to piękne uczucie rodzące się w ludziach jeszcze przed spotkaniem obiektu zakochania, potrzebuje jakiegoś celu, konkretnego lub tego abstrakcyjnego, idealnego, w którego kierunku mogłoby emitować swoje zasoby, zanim w końcu dane nam będzie kochać kogoś realnie, całym sercem, z wzajemnością.
Ściskam bardzo mocno i cieszę się, że mam możliwość czytania o emocjach, takich jedynych, a takich powszechnych :),
A.
Kasiu, czytam Cię mniej więcej od pół roku i muszę przyznać, że każdy z wpisów znaczy dla mnie bardzo wiele. Nie jestem fanką blogów, tak naprawdę Twój jest jedynym, jaki śledzę. Chcę Ci powiedzieć, że jesteś niesamowita i podziękować za Twoją skromność, wrażliwość i trafność w tym, co przekazujesz. Cieszę się z każdego wpisu, który powstał i na każdy, który dopiero zaczyna rodzić się w Twojej głowie. Dziękuję, że jesteś!
Od pierwszych słów, gdzieś pomiędzy wierszami, plątały mi się w głowie linijki jednego z utworów pani Szymborskiej.
Ciekawa jestem, czy tylko mi.
Ja, mojemu przyszłemu mężowi, zawsze przed snem życzę dobrej nocy. Zasypiam myśląc o chwili, w której mu o tym opowiem. Może okaże się, że wszystkie dobre sny przychodziły do mnie od niego?
„Każdy przecież początek to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń zawsze otwarta w połowie.”
Kasia, jestem pod ogromnym wrażeniem. Pięknie piszesz!
Właśnie bardziej doceniłam istnienie mego realnego Mężczyzny Mojego Życia. I wszystko co z tym związane.
Dziękuję.
Piekne! :( ♡
Jeny… przepiękny tekst, z resztą jak każdy. Zawsze się wzruszam, a Twoje słowa skłaniają do refleksji, budzą wspomnienia i w każdym zdaniu odnajduję cząstkę siebie. Czasem czuję, jakbyś pisała o mnie, choć wcale się nie znamy. Jesteś wspaniałą (nie boję się użyć tego słowa) pisarką! Oby tak dalej Kasiu :)
Wow, świetnie napisane, ściska za serce i daje kopniaka na szczęście ;)
Ślicznie. Poetycko. Umiliłaś mi poranną kąpiel :) <3
Uwielbiam Cię! Zawsze trafiasz w sam środek mojego serca.
Tak często wracam do tego tekstu… mam nadzieje,że przestana spać w niewłaściwych łóżkach. Bo tęsknie już strasznie.
Pięknie piszesz, płynnie i lekko się to czyta! :)
Nie był to przypadek, że było odwrotnie.
Były za to słowa, śmiejące się oczy i wyjątkowość.
Życzę powodzenia i spełnienia marzeń.
Cześć.
Wiedziałam, że mówimy do siebie podobnie.
Zaparzę dla Ciebie kiedyś kawę albo herbatę i poczekamy sobie razem. Na niego i na niego.
Co myślisz?
Z przyjemnością :)
Przepiękne teksty, dobrane idealnie słowa. Lubie czytać Twoje wpisy. Wręcz uwielbiam.
Wspaniałe :) Zapraszam do mnie … http://sentymenty.wix.com/zainspiruj