Boję się zasnąć. Wszystko śpi, on też. Wpada nam do pokoju światło latarni, wpada dyskretnie i blado. Podgląda mój strach z ulicy. Nie znam jeszcze tego miejsca na pamięć, ale uczę się go w półmroku. Jego oddech zastępuje tykanie zegara. Wyciąga rękę i szuka mnie przez sen, tak jak się szuka poduszki albo ciepła, albo zrozumienia. Wciskam się w ścianę przejęta. Piszę do niego listy z drugiej strony łóżka.
Hej, to ja.
Nie pamiętam już od jakich słów najlepiej zacząć list, od lat nie napisałam żadnego. Dlatego zacznę tak, jak to robię, kiedy dzwonię: Hej, to ja. Bo Ty wiesz, że ja to ja, z żadnym innym „ja” byś mnie nie pomylił. Dobrze mi z tą myślą.
Śpisz jak dziecko. Ta śmieszna kropka na Twoim ramieniu podnosi się i opada. To mnie uspokaja, ta kropka. Od miesięcy nie było mi tak spokojnie. W moim świecie jest mało snu i dużo pędu, strachu dużo, wątpliwości i pracy. Dobrze, że mnie porwałeś z tego świata. W Twoim jest cicho i podglądają nas latarnie.
Boję się zasnąć. We śnie każdy jest bezbronny i czuły. Szczery okropnie. Nikt nie wie, co robi we śnie. Może chrapię? Albo wiercę się jak mysz. Może przez sen śpiewam kiepskie piosenki, może mówię o przyszłości?
Może wtulam się w Ciebie i palcami nakreślam granice przywiązania?
Muszę pisać ciszej, bo wiercisz się niespokojnie i burzysz mi zdania. Wiesz, że seks jest łatwy, prawda? Prosty okropnie. Seksu się można nauczyć, wyuczyć, w seksie można udawać. Jest zbyt dosłowny i stale niewystarczający. Nie poznasz nikogo za pomocą seksu, niczego się o człowieku nie dowiesz. Czy lubi Osiecką czy Bukowskiego? Czy marzy o locie w kosmos czy o podwyżce? Czy ceni żuki? I szczwane listy? Czy mówi do siebie, kiedy nikt nie patrzy? Czy ktoś złamał mu serce, czy mu kiedyś miłość jak ość stanęła w gardle? Seks nic nie mówi, tylko zagarnia, zawłaszcza, odrywa. Nie to, co czułość. Czułość zmienia wszystko.
Był taki wieczór, pamiętasz na pewno, w telewizji leciał horror, głupi okropnie. Śmiałeś się, a ja się kuliłam w rogu kanapy. Siorbałam herbatę ze strachu. Byłam drobnostką bardziej niż zwykle; po tygodniu harówy na najwyższych obrotach, podszyta stresem i cała z wątpliwości, zmęczona, niepewna. Drobnostka i mięczak. A Ty powiedziałeś: „nie bój się, przecież to nic strasznego” i śmiejąc się zagarnąłeś mnie całą, i tym ramieniem ogromnym odgrodziłeś od świata. A potem były całusy w czoło, całe morze całusów, całe morze głaskania i troski. I pomyślałam, że to może rzeczywiście nic strasznego. Że ten cały świat jest jeszcze do zdobycia i że to nic strasznego się bać, nic strasznego potrzebować kogoś i nic strasznego nie wiedzieć, kim się jest. Przylepiłam się jak rzep wtedy, pamiętasz? Gdybyś mnie puścił, mogłabym spaść i rozbić sobie głowę.
Nawet teraz, kiedy śpisz, próbujesz mnie chronić tą czułością. Kulę się w kącie, a Ty mnie zagarniasz ramieniem i przez sen całujesz mi skronie. Już wiem, że można z kogoś scałować strach. I ból w sercu można scałować. I samotność, i prawie wszystkie wątpliwości. Dzięki czułości jesteśmy lepszymi ludźmi.
Moja Osiecka napisała kiedyś: „coś ci powiem na ucho: najważniejsza jest czułość. Ani jędrne pośladki, ani piękna dusza ani księżyc w pełni”. I ja jej wierzę. Dlatego stawiam ostatnią kropkę i wsuwam się w ten wszechświat ogromny; Twoje otwarte ramiona. Skaczę w przepaść.
K
11 komentarzy
„Skaczę w przepaść” – ładne.. i adekwatne bardzo. Dzięki!
Trafiłam tu niedawno, niechcący, gdzieś mi się wyświetlil tekst o dawaniu kobiecie kwiatów i tak mnie jakoś poruszył. W wazonie akurat stał wielki bukiet tulipanów od Niego. Nikt przed Nim nie dawał mi kwiatów. Wysłałam mu szybko kilka zdań z Twojego tekstu – zobacz, napisałam – to dokładnie to co mi gra w serduchu.
Dziś miałam smutny dzień. Mówiłam mu o dzieciństwie i o tym ze nie chcialabym wrócić do szkoły. Ze dzieci są okrutne.
Płakałam sobie cicho, a on mnie tulil tak mocno i całował moje ramiona. I kiedy przeczytałam później Twój tekst pomyślałam – znowu!
Dziękuję ze tak pięknymi słowami wyrażasz to, co ja czuję a nie umiem tego w żaden sposób nazwać.
Dziękuję ze jesteś tu, w internecie i stworzyłas kącik w którym jest mi dobrze. Ze piszesz tak pięknie i dzielisz się z nami sobą. Dziękuję.
Dziękuję, że mi o tym piszesz! Następnym razem, kiedy będę miała wątpliwości co do tego, czy aby na pewno nie piszę zbyt osobiście i czy w ogóle powinnam – przeczytam Twój komentarz. I się uśmiechnę. I znowu. Tak jak teraz :) Uściski gorące, K
Czułość jest chyba dla każdego ogromnie ważna. Szkoda, że czasami kiedy jej potrzebujemy, ona po prostu wychodzi na spacer. Albo wybiera się w podróż dookoła świata.
Cieszę się, że tutaj trafiłam. Tak milusińsko tu! Chciałoby się wszystkich przytulać i się śmiać. :) Pisz dalej, i dalej, i dalej, bo wychodzi Ci to świetnie!
PS. Chyba korzystamy z tych samych banków zdjęć :)
Ciesze sie, ze tu trafilam. Przeczytalam mase postow bedac w pracy, jak mnie wyleja, to to bedzie Twoja wina :D
Napisze do Ciebie kiedys na priv. Kusisz zdaniami, by sie wypowiadac i dzielic swoimi historiami. Poukladam sobie w glowie i sie podziele. Uwielbiam Cie, choc to tylko kilkanascie postow…
Uwielbiam czytam Twoje wpisy. czytam je po kilka razy i za każdym razem odkrywam w nich coś nowego. Nie pamiętam kiedy przeżyłam czułość. Brakuje mi jej cholernie i uświadomiłam to sobie dopiero po przeczytaniu Twojego tekstu. Pisz tak dalej. Masz niesamowita zdolność otwierania ludzkich głów i dotykania serca. Nie przestawaj :)
A ja dzięki temu wpisowi doceniam na nowo swojego chłopaka :-) muszę mu to jutro okazać :-)
wzruszyłam się….
Płaczę przy Twoich tekstach.
Ze wzruszenia i zachwytu.
Trafiłam tu z czyjegoś polecenia, ale już oczywiście nie pamiętam czyjego, podczas kolejnego bezproduktywnego serfowania po sieci. Dodałam Cię do zakładek, jak to robię milion razy, kiedy chcę coś przeczytać, a nie mam w danej chwili czasu. Zakładka wisiała i na mnie patrzyła aż w końcu dzisiaj się skusiłam. I przepadłam.
Ale do sedna…, w tym tekście tak mocno znalazłam siebie, że to aż boli. Siebie i mojego P. I cały ten świat, który mnie otacza, a który tak często mnie przerasta. I cały mój strach i moją niepewność. I nawet Osiecką. I te ramiona, w których świat nagle wydaje się całkiem do rzeczy. I te noce nieprzespane, kiedy on obok spokojnie oddycha, a ja męczę się i dręczę.
Dziękuję, bo to znaczy, że nie jestem w tym sama :).