Sukienki na wieszaki, bluzki i spodnie w kostkę, torebki na wieszak w kącie, buty równo w szafce. Książki równiutko na regałach, na baczność. Zapasowa pasta do zębów zawsze w szafce w przedpokoju, najważniejsze dokumenty w segregatorze. To zabawne – twórczość Agnieszki Osieckiej znam i rozumiem doskonale od lat, a żeby zrozumieć to jej jedno zdanie: „porządek w szafie daje poczucie bezpieczeństwa” potrzebowałam dwóch lat depresji, zupełnego załamania, zmiany całego mojego życia i jednego uśmiechniętego, fantastycznego mężczyzny.
Zawsze lubiłam chaos. Towarzyszył mi na każdym polu. Wydawało mi się, że wszystkie moje wielkie marzenia mogą powstać tylko i wyłącznie z bałaganu, artyzmu, skomplikowania. Oczywiście czasem się udawało i z poplątania wychodziły mi piękne obrazki. Nagrody w konkursach literackich, Olimpiada Literatury, mój pierwszy prawdziwy monodram wystawiony na deskach teatru (oczywiście na podstawie tekstów Osieckiej). Ale im więcej masz lat i zmartwień, tym trudniej wyjąć z bałaganu to, co ważne i nie pogubić się w zalegających na stole i w głowie obowiązkach. We wszystkich starych szalikach pachnących starymi przyjaciółmi, nierozwiązanych sprawach, prezentach od byłych, niepotrzebnych szpargałach. Wiesz co myślę? Że o ile bałagan w pokoju nastolatki to wyraz buntu i szukania własnego „ja”, o tyle codzienny bałagan w pokoju dorosłej kobiety to oznaka kompletnego zagubienia i nieradzenia sobie z codziennością. Bo bez względu na to, jaki masz cel – Twoje otoczenie ma ogromne znaczenie. Porządek w szafie pomaga poukładać głowę. Chaos nie daje szczęścia i nie pomaga rozwiązać problemów. Nikt w chaosie nie może czuć się bezpiecznie.
Tak naprawdę każdy się boi
Całe moje pokolenie cierpi na chroniczny brak poczucia bezpieczeństwa i niemal stały strach przed przyszłością. Wszyscy się boimy i wszyscy tak naprawdę jesteśmy jak małe liski. Kiedyś myślałam, że gdy zarobię mnóstwo pieniędzy, skończą się wszystkie moje problemy. Ale wiesz co? Znam wielu świetnie zarabiających przedstawicieli handlowych, dyrektorów marketingu, bankierów, którzy po powrocie do domu zdejmują maskę i trzęsą się ze strachu. Przed tym, że już zawsze będą samotni, że nikt ich nie zrozumie, że stracą pracę, że nigdy nie poczują się spełnieni, że nie odważą się zrobić tego, na co naprawdę mają ochotę. Ludzie, których nigdy nie podejrzewałabyś o słabość, bywają najsłabsi. Bo bez względu na to, w jakim momencie życia jesteś musisz wiedzieć, że każdy się czegoś boi. I akurat na tym poziomie wszyscy jesteśmy do siebie podobni.
Nie znam niestety przepisu na rozwiązanie każdego strachu, ale znalazłam skuteczny pierwszy krok w walce ze wszystkimi moimi obawami.
Porządkowanie i upraszczanie zawiłości.
Jak uporządkować głowę?
Każde większe przedsięwzięcie i rozwiązanie problemu zaczynam od rozpisania planu porządkowania mojej przestrzeni.
Na pierwszy ogień idzie szafa: przeglądam wszystko i wyrzucam rzeczy, w których nie chodzę albo które źle mi się kojarzą. Zniszczone, za małe, rozciągnięte i te po prostu brzydkie. Pozostałe układam tak, by na kilku półkach zostało trochę wolnego miejsca – to sprawia, że czuję, że mam przestrzeń na nowe rzeczy i nowe sprawy. Dzięki temu rano nie marnuję już tyle czasu na wybór stroju i z przyjemnością patrzę na poukładane równo ubrania. Widzę, co mam i oszczędzam czas, który pewnie spędziłabym na poszukiwaniu pasującej do koncepcji bluzki.
Później coś trudniejszego: dokumenty, zapiski, brudnopisy. Produkuję ich miesięcznie całe tony. Przeglądam i większość wyrzucam. Puste kartki i zeszyty układam w szafce po prawej stronie – zapisane i ważne po lewej. Robię przestrzeń dla nowych pomysłów, słów i inspirujących myśli, które będę chciała zapisać. To ważne, żeby wiedzieć, że ma się miejsce na nowe działania.
Przedmioty – to też trudne, ale kluczowe. Miesiącami gromadzimy dziesiątki niepotrzebnych gratów, które zabierają nam tak ważną dla dobrego samopoczucia przestrzeń. Wyrzucam wszystko, co brzydkie, niepotrzebne, to czego nie używamy, a co zajmuje sporo miejsca. Przeglądam szpargały we wszystkich szufladach i bezlitośnie wyrzucam. Każda pusta szafka i szuflada będzie inspirowała do zapełnienia i przypominała o tym, że jeszcze nie cała przestrzeń została w moim życiu zaplanowana, wykorzystana w stu procentach. Puste szuflady są fantastyczne! Zawsze mnie korci, żeby coś do nich włożyć.
I dopiero teraz przechodzę do właściwego działania: porządkuję głowę. Robię listę rzeczy, którymi muszę się zająć – tych zaległych, które stale odkładałam i tych rzeczywiście istotnych dla dalszego rozwoju.
Później, stopniowo (nie wszystko naraz!) rozkładam działania na czynniki pierwsze. Najpierw kończę długo odkładane sprawy i te, które zajmują mało czasu. Później biorę się za bardziej skomplikowane plany. Gromadzę pomysły w przestrzeni wolnej od bałaganu i zbędnych przedmiotów.
Wiesz dlaczego to takie ważne? Ta wolna przestrzeń i brak zbędnych rzeczy? Albo takich, które Cię zasmucają? Bo jeszcze wiele razy spadnie na Ciebie tyle spraw, które Cię przytłoczą, że pomyślisz, że nie dasz sobie z nimi rady. Ale wolna przestrzeń w Twoim domu będzie dla Ciebie zawsze dowodem na to, że w Twoim życiu jest jeszcze sporo miejsca na nowe wyzwania. I ze wszystkimi sobie poradzisz.Bo tak naprawdę w życiu potrzebujesz tylko kilku najważniejszych rzeczy i ludzi, którzy będą Cię kochać, wspierać i inspirować.
Nic innego nie ma znaczenia, kiedy tracisz grunt pod nogami.
P.S Co ja wiem o uporządkowaniu?
Tak naprawdę stale się go uczę. A raczej uczy mnie go mój Ukochany. Napisałam ten tekst również dla siebie, żeby stale przypominać sobie o uczuciu ulgi, które przychodzi, kiedy porządkuję i oswajam moją domową przestrzeń. Nie cierpię sprzątać i mam tendencję do rozrzucania wszędzie sukienek. Kolekcjonuję graty. W każdym miejscu w domu zostawiam długopisy, bo bez przerwy muszę notować ważne zdania, które wpadną mi do głowy pod prysznicem, podczas ćwiczeń albo gotowania makaronu. Ale uczę się porządku – bo po wielu doświadczeniach wiem, że działa oczyszczająco. I że w trudnych chwilach wystarczy mieć jedzenie w lodówce, dobre książki na półce, a w pokoju miejsce, żeby usiąść i napić się kawy z najlepszym przyjacielem.
k
4 komentarze
Porządek we własnej przestrzeni jest ważny, miejsce, do którego możesz wracać, by odzyskać siły, to pomaga. I zawsze znajdzie się miejsce na mały, tymczasowy bałaganik :)
Prawda! :) Sami kreujemy nasze otoczenie i decydujemy, czy będzie pomagać nam każdego dnia poszerzać horyzonty czy tylko ograniczy widoczność :)
„Bo tak naprawdę w życiu potrzebujesz tylko kilku najważniejszych rzeczy i ludzi, którzy będą Cię kochać, wspierać i inspirować.
Nic innego nie ma znaczenia, kiedy tracisz grunt pod nogami.” – Kasiu, jesteś cudowna! Ten wpis, choć podszedłem do niego dość sceptycznie, jest idealny. Bo nie skupiasz się jedynie na porządkach w szafie, co często jest ucieczką od faktycznego problemu, ale poruszasz znaczenie tego, jak porządkować, żeby dobrze żyć. Nie tylko w szafie, ale i w głowie. Dziękuję! :)
To ja dziękuję, że tu jesteś ! Fajnie, że myślimy podobnie :)