Nie umiem mówić o miłości. Słowa mi się lepią do warg, gasną w ustach, powszednieją. Są nieładne, nieśmiałe, niezdarne. Niegodne zupełnie. Dlatego nie mówię ani o miłości ani o przywiązaniu, ani o tym ile komu zawdzięczam. Ty też nie mówisz, wolisz inaczej. Od lat czytamy sobie siebie między wierszami.
Jestem drobnostką przy Tobie. Maleństwem. Próbowałam napisać o Tobie już tyle tekstów, ale zaczynam i kończę na nieśmiałej interpunkcji. Jesteś jak wszechświat dla mnie. Ty wszechświat, a ja maluszek w środku. Nie umiem podsumować Cię jednym zdaniem.
Pewnie nie mogłybyśmy różnić się od siebie bardziej. Kiedy chcesz iść w prawo, wiesz, że pójdę w przeciwną stronę. Kiedy doradzasz mi prostą drogę, wiesz doskonale, że będę kluczyć w kółko aż się pogubię i zbiję kolano. Wszystko na opak, z zupełnie innej perspektywy. Wiem, jak wiele razy musiałam tym łamać Ci serce.
Lubię na Ciebie patrzeć. Przyglądać Ci się z boku i uczyć się na pamięć gestów. Jak lepisz pierogi albo jak ślęczysz przed komputerem, rozkładając na części kolejny projekt. Jak marudzisz (i doprowadzasz mnie tym do szału). Jak przerzucasz dokumenty w zupełnym chaosie, w którym tylko Ty jesteś w stanie się rozeznać. Jak wcierasz krem w dłonie, jak mówisz o mnie z niedowierzaniem: „cały tatuś!”. Jak zerkasz na mnie z miłością.
Nie umiem Ci tego powiedzieć, ale napiszę: jesteś najsilniejszą kobietą na świecie. Fenomenem. Moim punktem odniesienia. Nie mogę wyjść z podziwu, a wiesz, że wymagam od Ciebie najwięcej. Nie ma sytuacji, z której nie potrafiłabyś wybrnąć. Nie ma kryzysu (także mojego), którego nie potrafiłabyś pokonać. Mogłam trzaskać drzwiami tysiące razy, a Ty i tak otwierałaś je dla mnie z uśmiechem i czułością. Uczysz się moich marzeń, choć nie do końca potrafisz je zrozumieć. Pozwalasz mi iść własną drogą, choć wiesz, że stale podchodzę zbyt blisko ognia.
Pamiętam, jak zarywałaś noce, szyjąc mi stroje na przedstawienia w przedszkolu. Jak wieczorami kleiłaś z tatą karmniki dla ptaków na moje zajęcia plastyki. Jak próbowałaś wytłumaczyć mi geometrię (niestety bezskutecznie). Pamiętam Twoje poświęcenie i nadgodziny, żeby było nas stać na moje wakacje, wycieczkę, aparat ortodontyczny. Twoją bezradność i cierpienie, kiedy przestałam widzieć sens, zamykałam się w pokoju i bez końca płakałam w poduszkę. Pamiętam Twoje „poradzimy sobie”, kiedy po roku znowu zawalił mi się świat i nie chciałam już stawiać mu czoła. Tylko Ty widziałaś mnie tak kruchą, cierpiącą, bezradną – a i tak stale zapewniałaś mnie o tym, że jutro przyniesie rozwiązanie. Miałaś rację.
Nawet nie mogę sobie wyobrazić, jakie to trudne – być moją mamą.
To od Ciebie uczę się kobiecości. Podkradam Ci szale, bo wszystkie pachną Tobą i domem. Maluję usta i łapię się na tym, że stroję miny podobne do Twoich. Piszę po nocach, pracuję Twoim rytmem. Chciałabym Ci dorównać, ale chyba nie mam szans – w moim wieku miałaś już dwójkę dzieci, męża, pracę, trudne studia, nerwy ze stali i sto pomysłów na minutę. Jakim cudem wciąż masz w sobie tyle energii?
Jesteś fascynująca. Niezwykła. Piękna. I pewnie nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem wdzięczna za to, że jesteś moją Mamą.
K
6 komentarzy
Wzruszyłam się… Dziękuję. Skoro piszesz o Niej w taki sposób – naprawdę musi być niezwykła…
Najlepszy tekst dzisiaj
Kasiu,
bardzo się wzruszyłam…pięknie piszesz o nas.
Nie wiem tylko czy potrafię wyrazić słowami to co czuje.
Miło jest czytać słowa miłości od swojej dorosłej córki.
W dniu, w którym się urodziłaś stałam się po raz pierwszy mamą.To cudowne uczucie. Byłaś śliczną, małą dziewczynką, która wniosła radość i uśmiech do naszego domu.Patrzyłam jak dorastasz i rozkwitasz, aż uświadomiłam sobie,że muszę pozwolić Ci odejść…Stało się to w chwili, gdy pokazując świadectwo maturalne z wyróżnieniem, oświadczyłaś,że wyjeżdżasz do Warszawy.Pomagałam Ci się zakwaterować w Twoim pierwszym mieszkaniu w wielkim mieście( w którym wydawałaś mi się jeszcze mniejsza )i strasznie było mi smutno,że dorosłaś..
Płakałam całą drogę do domu. Nic już nie będzie jak było, myślałam wtedy.
Dzisiaj Twój pokój jest pusty,a ja wiem,że nie mam na to wpływu i ze nie mogę Cie uchronić przed przeciwnościami losu ale wierze w to, ze jesteś szczęśliwa bo zmierzasz w kierunku swoich marzeń. Dzisiaj wiem także, ze właściwie nic się nie zmieniło poza adresem zamieszkania, ponieważ dalej jesteś moją małą córeczką.
To prawda,ze jesteśmy różne i nie znajduje słów, które mogłabym napisać żeby wyrazić jak bardzo jesteś
dla mnie ważna i jak bardzo Cię kocham.
Dodam tylko,że każde następne bycie mamą było równie pięknym przeżyciem.
Jesteście dla mnie cudownym prezentem i spełnieniem marzeń..dziękuję :)
Mamo <3
Pięknie to wszystko napisałaś!
[…] Kasia też kiedyś napisała wszystko to, co zawsze chciała powiedzieć swojej Mamie (8ipół.com) […]