W. jest ostatnio smutna. Przyjeżdża bez zapowiedzi i każe sobie zrobić herbatę. Mało mówi, słucha i pali. Stoimy na moim malutkim balkonie, zaciągamy się dymem i sobą. Ona czeka aż zapytam. Stuka palcami w poręcz, nerwowo nuci zasłyszaną w radio piosenkę. Uśmiecha się na przekór gestom. Jesteśmy do siebie takie podobne – nigdy nie damy po sobie poznać, że ktoś złamał nam serce.
– Jak my ich sobie wybieramy, co? – pyta w końcu.
– Chłopców?
– Mężczyzn.
– Po omacku.
W. zniecierpliwiona odgarnia włosy z czoła gestem, którego nie znam. Musiała się go nauczyć niedawno. Może od niego? Mężczyźni uczą nas różnych dziwnych rzeczy; nazw drużyn piłkarskich albo części kamery, milczenia, czekania, cierpliwości, charakterystycznych gestów. Uczą nas siebie do skutku – aż polubimy ich drobne dziwactwa. Dlaczego wybieramy akurat tych? Oni nam się pewnie po prostu przydarzają. I zawsze mają coś, czego nie mieli ci poprzedni.
Wybranek W. był niezbyt urodziwym, ale za to niezwykle utalentowanym artystą grafikiem. Godzinami przesiadywał w swojej pracowni i szkicował, rysował, projektował, tworzył. Jego pracami zachwycała się cała warszawska kulturalna śmietanka. W. była jego muzą. Nie to jednak przyciągało ją najbardziej, w końcu muzą była również dla kilku poprzednich. On się zachwycał jej pracą. Artysta nią – specjalistką ds. PR-u. Szczegółowo odpytywał ją z jej planów, pomysłów, wrażeń. Powtarzał, jak jest niezwykła. Przepowiadał ogromny sukces i wierzył w nią bardziej niż wszyscy poprzedni. Może nie zawsze mogła na niego liczyć, ale zasypiała na jego ramieniu w środku opowieści o wizerunku nowego klienta. Może nie zabierał jej na spotkania ze swoimi znajomymi, ale kiedy byli sami sprawiał, że czuła, że jej praca jest ważna. Niezbędna. Może nie był doskonały, ale ją dostrzegał – ją i jej starania. Jako pierwszy.
To jest zawsze koszmarna pułapka. Te niezaspokojone pragnienia i tęsknoty, które w nas rosną do niebotycznych rozmiarów. Mogłybyśmy sobie z nimi poradzić same, wystarczyłoby po prostu lepiej poznać samą siebie, odnaleźć problem i go sobie powolutku przepracować. Doszlifować pewność siebie i ruszyć naprzód. Tylko, że kobiety uczą się siebie w relacjach. Zakochujemy się w sobie w oczach mężczyzn, którzy dają nam złudzenie dopasowania do układanki. Pojawiają się tacy, którzy z mistrzowską precyzją trafiają w nasze słabości i kompleksy, i już – ulegamy myśli, że to ten jeden jedyny, ostateczny. I że teraz już wszystko będzie dobrze.
Zaczęłam się zastanawiać, jak często ja oceniam mężczyzn za pomocą kryterium „czy on sprawia, że czuję się ze sobą lepiej?”. I przeraziła mnie odpowiedź. Czy wszystkie kobiety świata są egocentryczkami do tego stopnia, że to determinuje wszystkie związki i emocjonalne decyzje? Czy to źle, że ja tak tęsknię za jego zachwytem?
Potrzebny
W. wychodzi późno, ale nie mogę wytrzymać do rana, więc od razu do niego dzwonię.
– Co ty mi dajesz, czego nie dawali inni przed tobą?
– Słucham?
– No, wiesz. Co sprawia, że myślę o tobie częściej.
– Robię niezłe tosty.
– Poważnie..
– Nie wiem, ale czy to ważne?
– Tak.
– Znowu się boisz? Mam przyjechać?
I po chwili wiem. Bezpieczeństwo. Spokój. Ja się mniej boję przy nim, on mi potrafi ugłaskać wszystkie moje rozdrażnienia, bolączki, histerie. Spokój jest kluczem do mnie, więc jest też moim brakiem, kompleksem, brakującym elementem.
– Przyjedź, ale jutro – rzucam do słuchawki i rozłączam się pospiesznie. Potrzebuję czasu. Do rana muszę znaleźć swój spokój, żeby on mi już nie był do niczego potrzebny. Bo kiedy nie będzie moją największą potrzebą – naprawdę zacznę go dostrzegać. Rozmawiać z nim i go poznawać. Do rana muszę wyleczyć wszystkie swoje kompleksy i nauczyć się żyć sama ze sobą – dopiero wtedy będzie mógł być pierwszym, który da mi coś, czego nie dali wszyscy przed nim. Czego nie pozwalałam im dać, bo nie do końca wiedziałam, kim jestem. Prawdziwego siebie.
______________________________________________________________________________________________________
– Krótki list do mężczyzny mojego życia
– Jeśli czegoś Ci zazdroszczę, to zwyczajności
– A może ja jestem smutna w środku?
– Musisz robić w życiu coś nadzwyczajnego
– Mężczyźni, którzy każą nam czekać
2 komentarze
czyli nie tylko ja tak mam .. :-)
Świetny tekst. Taki cholernie prawdziwy. Niestety zbyt mało ludzi dochodzi do takich wniosków. Szkoda, bo dzięki temu związki byłyby lepsze i trwalsze :-)